sobota, 10 grudnia 2011

Smacznie i zdrowo

Ponoć człowiek całe życie się uczy, no i dobrze, bo rutyna zabija. Zachciało mi się chleba na naturalnym zakwasie i zgodnie z zasadą zrób to sam, jak ta Zosia Samosia wszystko sama zrobiłam. Tylko młynarza nie wyręczyłam :D. W piątek nastawiłam zakwas i systematycznie dokładałam mu wodę z mąką przez pięć dni. Trzymany w ciepełku rósł jak należy i we środę był gotów, za to ja nie (wyjazdy do szkoły muzycznej z dzieckiem zabierają mi cztery popołudnia w tygodniu). Ale już czwartek był w domu dniem chlebowym. Postanowiłam oprzeć się na własnym, wieloletnim doświadczeniu, a jedynie zmodyfikować sposób postępowania. Do tej pory piekłam chleb pszenny, czasem z dodatkami dla urozmaicenia i na drożdżach. Teraz miałam do dyspozycji zakwas żytni i chleb chciałam mieszamy. Poczytałam trochę o mąkach i chlebach żeby mnie nie pokonały nieprzewidziane przeciwności. Odłożyłam trochę zakwasu w słoiczku do lodówki (na następne pieczenie), do tego co miałam dołożyłam troszkę letniej wody i mąki i  zaczyn odstawiłam w ciepłe miejsce tak ok 8 godzin. Kolejnym etapem było wyrobienie ciasta. Dałam małą miseczkę mąki żytniej, troszkę więcej pszennej razowej, reszta to mąka pszenna chlebowa. Z dodatków garstka siemienia, sezamu, nieco więcej słonecznika i płatków owsianych. Wyrobiłam ciasto i znów do ciepła na ok 3 godziny, żeby wyrosło. 

Trzymam się zasady, że na blaszki wykładam gdy podwoi objętość, potem na blaszkach też czekam aż podrośnie i dopiero wkładam do nagrzanego piekarnika. Pozostało poczekać ok półtorej godziny i satysfakcja gwarantowana. Nie podaję proporcji, bo nigdy nie bawię się w ważenie produktów do chleba. Gdy piekę 3 blaszki, biorę ok 1,5-2 litrów wody, zakwas lub 5 dag drożdży (jak robię chleb pszenny) , do zaczynu ok 70 dag mąki, gdy zaś wyrabiam potem ciasto to już mąki dokładam ile ciasto zabierze (aby uzyskać odpowiednią konsystencję), jeszcze dwie małe garstki soli (to moja miara bo każdy ma inną garść) i ewentualnie dodatki typu ziarna jak teraz, lub czarnuszka czy też kminek. 
Generalnie uważam, że pieczenie chleba jest prostą sprawą, wymaga tylko ciepła i czasu.
Smacznego wszystkim miłośnikom chleba. Nigdy nie zrozumiem jak można dobrowolnie wyeliminować sobie chleb z diety.


3 komentarze:

  1. Pięnkny chleb:) Też uwielbiam piec chleby, bułki, bagietki, itp. itd:) A jak w domu potem pachnie, ehh...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chlebki wyglądają bardzo smakowicie! Również nie wyobrażam sobie diety bez chleba:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale smacznie wygląda, musi smakować wyśmienicie :)

    OdpowiedzUsuń