Czy wszechświat się kurczy czy rozszerza? Z nauką nie będę dyskutować. Jedno wiem na pewno, mój świat się kurczy, a czas z niego wycieka. Robię sobie czasem rundkę po blogach. Napatrzę się, napatrzę i potem chora jestem, że nie mam kiedy szyć, dziergać itp. Czasem ruszam z motyką na słońce, zaczynam jakąś robótkę, potem nie kończę, bo już następna mnie kusi. Z tego wszystkiego wyrzuty sumienia mnie gryzą, wpadam w dołek :D, wtedy robota mi nie idzie i tak błędne koło się toczy. No, a ten czas oczywiście biegnie wtedy coraz szybciej. Mam nawet taką teorię na własny użytek, przypuszczenie graniczące z pewnością, że w miarę upływu lat ten czas już wręcz galopuje. No i wycieka też :D.
Czasem jednak obiecuję poprawę: "a com zaczął skończyć muszę".
Taki mam właśnie teraz zamiar, pod warunkiem, że czas mi znowu nie umknie.
A to moje zaległości
Miał być prezent na Srebrne Gody dla przyjaciół, ale już termin minął, czasu nie cofnę.Pozostaje zrobić te nieszczęsne kontury i będzie po prostu prezent.Drugi wyrzut sumienia to biedne ptaszki, też kreseczek im brak, trochę ziarna do karmnika i możemy czekać na zimę.
Gdy już zima nadejdzie, przyjdzie czas choinki. No i kłania się następna robota. Zaczęte w styczniu (a może to jeszcze był grudzień) ozdoby przeleżały lato i aż się proszą o finisz.
Jak widać stopień zaawansowania różny. Pozostaje wytrwać w postanowieniach. Wytrwałości życzę wszystkim.
Pozdrawiam Borówka