czwartek, 27 października 2011

Czas się kurczy?

Czy wszechświat się kurczy czy rozszerza? Z nauką nie będę dyskutować. Jedno wiem na pewno, mój świat się kurczy, a czas z niego wycieka. Robię sobie czasem rundkę po blogach. Napatrzę się, napatrzę i potem chora jestem, że nie mam kiedy szyć, dziergać itp. Czasem ruszam z motyką na słońce, zaczynam jakąś robótkę, potem nie kończę, bo już następna mnie kusi. Z tego wszystkiego wyrzuty sumienia mnie gryzą, wpadam w dołek :D, wtedy robota mi nie idzie i tak błędne koło się toczy. No, a ten czas oczywiście biegnie wtedy coraz szybciej. Mam nawet taką teorię na własny użytek, przypuszczenie graniczące z pewnością, że w miarę upływu lat ten czas już wręcz galopuje. No i wycieka też :D.
Czasem jednak obiecuję poprawę: "a com zaczął skończyć muszę".
Taki mam właśnie teraz zamiar, pod warunkiem, że czas mi znowu nie umknie.
A to moje zaległości
Miał być prezent na Srebrne Gody dla przyjaciół, ale już termin minął, czasu nie cofnę.Pozostaje zrobić te nieszczęsne kontury i będzie po prostu prezent.
Drugi wyrzut sumienia to biedne ptaszki, też kreseczek im brak, trochę ziarna do karmnika i możemy czekać na zimę.
Gdy już zima nadejdzie, przyjdzie czas choinki. No i kłania się następna robota. Zaczęte w styczniu (a może to jeszcze był grudzień) ozdoby przeleżały lato i aż się proszą o finisz.




Jak widać stopień zaawansowania różny. Pozostaje wytrwać w postanowieniach. Wytrwałości życzę wszystkim.
Pozdrawiam Borówka

poniedziałek, 17 października 2011

Witajcie wszyscy znajomi, jak również mniej znani :)

Zupełnie jak w reklamie pewnej gumy do żucia 
" wszyscy mają bloga, mam i ja".
No to zaczynam, rzucam się na głęboką wodę, na blogowaniu się nie znam (nie liczę czytywania kilku regularnie), a ostatnie teksty pisałam w szkole ...dziesiąt lat temu. Fajnie, czyli nic do stracenia nie mam. Sama jestem ciekawa, w którą stronę się to potoczy. Hobby mam, to pewnie się rozkręcę wokół tego tematu, a potem się zobaczy. Życie płynie mi na wychowywaniu dzieci, prowadzeniu domu, do niedawna była jeszcze praca ale teraz klops. Pozostaje więc zająć się czymś dla przyjemności. U mnie jak w historii sztuki, są epoki: szyciowe, drutowe, szydełkowe i hafciarskie. I tak doookoła wojtek. Mam kilka nie skończonych haftów, ale jakoś się nie zmobilizowałam, tylko zaczęłam nowy. Święta idą, to mi się zachciało szopkę robić. Kiedyś zrobię, niekoniecznie na tegoroczne, już tak bywało. Stresować się nie będę :)
Zdjęcie trochę ciemne, wybaczcie, wersja robocza. Jeśli nawet nie zdążę to mam taki dyżurny obraz świąteczny, bardzo go lubię.

Do zobaczenia wkrótce.