poniedziałek, 5 grudnia 2011

Krzyżyki jak puzzle

Nawet nie myślałam, że tak dużo czasu upłynęło od mojego ostatniego wpisu. Nadal będę się upierać, że czas rządzi się swoimi prawami, a już mój czas na pewno. Biegnie za szybko gdy go potrzebuję, a zwalnia w najmniej odpowiednich momentach. Ale nie o tym chciałam. Tak sobie dłubię te krzyżyki i doszłam do wniosku, że dają mi zupełnie ten sam rodzaj przyjemności co układanie puzzli. Układanie elementów, dobieranie tych właściwych i pomału wyłaniające się zarysy postaci czy fragmenty widoków to dla mnie super relaks. A przecież w hafcie jest zupełnie tak samo. Począwszy od przygotowania nici, posortowania ich (puzzle też lubię mieć pogrupowane np. na te skrajne lub grupami w zbliżonych barwach), potem poprzez dodawanie kolejnych kolorów, (w puzzlach kolejnych elementów), aż do wykończenia. W układance niektóre elementy udaje się dołożyć dopiero na końcu, haftując dopiero na finiszu doszywamy różne ozdobniki, czy też robimy backstitche. Jedno i drugie bardzo lubię, tyle że krzyżykowanie daje jakiś wymierny efekt, a puzzle, to taka sztuka dla sztuki, tyle przyjemności co przy układaniu.
Tak trochę pomiędzy ustami, a brzegiem pucharu.
i tak ziarnko do ziarnka:

Z tego dokładania krok po kroku, na razie mam tyle. W planie mam przeprosić się z drutami, zobaczymy co z tego wyjdzie.

I jeszcze z innej beczki. Zachęcona przykładem Myszy (jakoś mi ten nick z Kaiem zapadł w pamięć) hoduję zakwas żytni. W piątek zrobiłam wieeelkie zakupy w młynie - kilka gatunków mąki i mam chęć na chleb pszenno-żytni. Całkiem zielona nie jestem,  bo od wielu lat piekę czasem chleb pszenny na drożdżach, ostatnio najczęściej w wersji z czarnuszką. Jednak w klimatach żytnich to mój debiut, pożyjemy, zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie pielęgnuję zakwas. W piątek wieczorem nastawiłam, w sobotę nic specjalnego tam nie widziałam, wieczorem dodałam znów mąkę i wodę i dzisiaj rano efekty jakieś były. Na ściankach glinianego naczynia widać, że chyba buzowało nieźle i bąbelki takie obiecujące :). Gdy się podniesie ściereczkę to zapach już daje po nosie.
O postępach lub fiasku poinformuję.

Pozdrawiam przedświątecznie.

4 komentarze:

  1. Masz rację coś w tym porównaniu do puzzli jest. Ładnie Ci ta szopka idzie :) a z zakwasu życzę smacznego chlebka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szopka na pewno będzie piękna, a chlebuś mniam...jak upieczesz to pochwal się koniecznie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Haft faktycznie jak puzzle tylko wyłania się wolno a pozostaje dłużej.Szopka już wygląda bardzo ciekawie.Powodzenia z żytniakiem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Po raz pierwszy widzę ten wzór i choć jest nieskończony, to już widać, że będzie niezwykle urodziwy - trzymam kciuki byś skończyła go jak najszybciej i pokończyła te inne "wyrzuty sumienia" bo tak samo piękne są :)

    OdpowiedzUsuń