sobota, 12 maja 2012

Połowa ćwiartki za mną

To nie tak, że nie wyszywam, trochę dłubię, choć bardziej wiosna mnie pochłonęła. Sadzenie, koszenie itp. Nad wszystkim zaś unosi się zniewalający zapach bzu.


Wygrzane w słońcu, skropione poranną rosą, bajeczne. Tak było do dzisiaj, teraz ziąb wdarł się i chyba na trochę pozostanie. Będzie można wyszywać, to  ta dobra strona złej pogody. Może wtedy ktoś wpadnie na małą czarną? Zapraszam.

W tym momencie czas na małe podsumowanie. Mam za sobą 1/8 obrazu i na razie zawiesiłam kontynuację. Musiałam zająć się dłubaniem małego upominku i odsunąć na bok projekt długoterminowy, że nie wspomnę o nieskończonych robótkach, które aż się proszą o wykończenie. Prezencik jeszcze pokażę następnym razem. Teraz prezentuję pierwszą wróżkę z zaczarowanego lasu. Inne dołączą później.




4 komentarze:

  1. podziwiam :) bo bedzie wyjątkowe dzielo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez przesliczny, czuje jak pieknie pachnie a haft zapowiada sie wspaniale..Zycze Ci pieknej pogody by prace w polu, sadzie, ogrodzie czy na lace mogly nabrac rozpedu.

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluje,wrozka wyszla wspaniale...podziwiam za prace nad nia...

    OdpowiedzUsuń
  4. trochę już czasu minęło, trafiłam na ten obrazek u Ciebie przypadkiem ale jest cudowny.... i niezmiernie mnie ciekawi czy kontynuujesz i możesz pokazać jak wygląda teraz...

    OdpowiedzUsuń